czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział VIII


"Nie można być mądrym i zakochanym jednocześnie"


                    Stanęła przed Gabriellą jak wryta. Nie wiedziała co powiedzieć, gdy patrzyła na jej nieskazitelną fryzurę i piękną chabrową suknię. Całość zgrywała się świetnie, ale do pełni potrzebowała biżuterii.
- I... jak? - Gabriella zapytała nieśmiało, stojąc przed ogromnym lustrem.
- Jest świetnie! Ten Chris to szczęściarz! - powiedziała bardzo entuzjastycznie.
- A włosy? Nie stoją mi gdzieś? - zaczęła dotykać palcami swojej fryzury, którą robiła Juli.
- Zostaw! - uderzyła ją leciutko w rękę - Jest idealnie, ale moim zdaniem brakuje biżuterii.
- Juli mówiła, że kupiła mi naszyjnik. Aż dziwnie się czuję, gdy tak każdy o mnie się martwi.
- Musisz o siebie dbać. Niby taniec jest wskazany, ale pamiętaj uważaj tam... A ciekawe, dlaczego Damon cię nie zaprosił? Przecież on też tam miał iść? - zapytała puszczając jej oczko.
- Dobrze wie, że nie poszłabym z nim za żadne skarby. Jest okropnie denerwujący! - powiedziała, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
                     Chris odwiedzał Damona praktycznie co dwa dni, więc miał okazję do rozmowy z Gabriellą oraz Becky. Przyjaciółka o dziwo polubiła Damona i Chrisa, i nie może zrozumieć o co chodzi Gabi.
- Okropny i mega przystojny! - powiedziała Becky, kiedy Gabriella chwyciła za swój telefon, aby napisać Chrisowi, że jest gotowa.
- Nie w moim typie - skłamała.
- On? On jest w typie każdej. - usiadła na łóżku i zrobiła rozmarzoną minę - Jest przystojny i ty o tym dobrze wiesz. Nie możesz po prostu tak zaprzeczyć, bo widzę że kłamiesz. - zaczęła mówić bez sensu - Ale w sumie jeżeli go nie chcesz to ja się nim chętnie zajmę.
Gabriella z osłupienia usiadła na drugim końcu łóżka i wpatrywała się w ekran telefonu.
- I co? Teraz pewnie żałujesz, że nie pójdziesz z Damonem na bal? - Becky wybuchła śmiechem.
- Nie pójdę w ogóle... - powiedziała beznamiętnym głosem.
- Jak to? - zerwała się i popatrzyła na nią pytającym wzrokiem.
- Chris napisał, że nie może ze mną pójść, bo jego matka wylądowała w szpitalu i że jest mu bardzo przykro - Gabriella wyraźnie posmutniała.
Pomiędzy dziewczynami zapadła cisza, którą przerwało pukanie do drzwi. Gabriella zaprosiła tajemniczą osobę.
- Znowu ty? - powiedziała od niechcenia, gdy zobaczyła Damona ubranego w zwykły biały podkoszulek i dresy.
- Chris ci pisał? - zapytał z kamienną twarzą, nie wyrażającą żadnej emocji, choć w środku jego ciało szalało.
- Tak - powiedziała i zaczęła wysuwać spinki z włosów, niszcząc koka.
- Zaraz, poczekaj! - krzyknęła Becky - Damon! ty ją zaproś! - popatrzyła na niego i puściła oczko.
- Yyyy - zaciął się i umilkł zmieszany z takiego obrotu sprawy - Czy pójdziesz ze mną na bal?
- Ty ze mną? Przecież my się tam pozbijamy... - popatrzyła ukradkiem na Becky i przekręciła oczami.
- Znaczy... ty nie dasz rady mnie zabić, a ja akurat dziś nie mam na to ochoty - powiedział w końcu.
- No to szoruj do łazienki! Bal za pół godziny! - nakrzyczała na niego Becky - A ty - zwróciła się do Gabi - Nie naprawiaj tej fryzury! Te loki rozpuszczone dobrze wyglądają.

~*~


                 Połowę drogi przejechali w ciszy. Gabriella zauważyła, że zachowanie Damona wobec niej zmieniło się diametralnie, tylko czy to nie jest cisza przed burzą? Jeszcze nie dawno nie mógł przejść obok niej obojętnie, a teraz nawet zapyta się, czy czegoś potrzebuje. Zaczęła zastanawiać się tego, jaka będzie jego reakcja gdy dowie się, że jest w ciąży. To niby nie powinno go dotyczyć, ale jeżeli ma mieszkać w po części jego domu, to wypada, aby znał przyczynę jej pobytu w St. Mawes.
- Gapisz się - powiedział spoglądając na nią.
- Wcale nie - powiedziała, choć obserwowała każdy jego ruch.
- Jasne. Pisał ci może Chris, jak mama?
- Nic nie wiem, ale zapytam teraz jak chcesz? - nagle popatrzyła na nią, a ich wzrok się spotkał.
- Nie. Później się dowiemy. Fajna jest ta Becky... - próbował zagadać.
- Tak, wiem. Ejj mam pytanie. Dlaczego jesteś taki miły?
- Bo się myliłem co do ciebie - odpowiedział szybko, jakby był przygotowany na to pytanie.
- A co sobie o mnie myślałeś? - mruknęła cichym głosem.
- Wolałabyś nie widzieć - zaśmiał się.
- Może i masz rację, ale zaryzykuję - zaśmiała się.
                       Damon nie odpowiedział tylko zaśmiał się pod nosem. Zatrzymał samochód i wysiedli z auta. Dopiero teraz Gabriella mogła go zobaczyć ubranego w garnitur i krawat. Przypomniała sobie kłótnię z Becky na temat jego urody i posępnie stwierdziła, że dziewczyna miała rację, mówiąc że jest przystojny. Jej serce zbiło mocniej, a puls szalał, gdy Damon wystawił rękę z nadzieją, że ona złapie ją.
Jego dłoń wydawała się być gorąca, w porównaniu do wiecznie zimnych rąk Gabrielli. Chwyciła go delikatnie, a Damon mocnym i pewnym ruchem przytrzymał jej dłoń i poprowadził do budynku, z którego było już słychać głośną muzykę.
Zdziwiło ją jego zachowanie, normalnie nigdy w życiu nie podałby jej ręki a dziś sam wyciąga, choć mogli wejść razem, ale nie trzymając się za ręce. Weszli do loży przyjaciół Damona, aby przez chwilę popatrzeć na innych.
- Może chcesz jakiegoś drinka? - szepnął do ucha Gabrielli.
- Nie, dziękuję. A są tu jakieś soki? Tylko bez alkoholu...
Damon popatrzył na nią świdrującymi oczami  i nie mógł się powstrzymać od śmiechu.
- Dziewczyno, to miejska potańcówka. Tutaj jest praktycznie sam alkohol. Ale może coś mi się uda poszukać.
- Dzięki - powiedziała odprowadzając go wzrokiem.
                          Odwróciła głowę w stronę znajomych jej towarzysza, którzy wyraźnie się podśmiewali. Dwie dziewczyny siedzące naprzeciw, były ubrane w krwisto czerwone wyzywające suknie i wysokie czarne szpilki, różniące się jedynie krojem. Nie spodobało się jej to, że koledzy siedzący przy dziewczynach, patrzą na nią jakby chcieli ją zjeść. Znała już taki typ ludzi, w Londynie takich nie brakowało, ale stwierdziła, że jak tam dała radę, to tutaj wcale nie może być gorzej. Ojciec specjalnie wysyłał ją na nauki walki, aby nie musiał się bać o swoją jedyną córeczkę, a jej to bardzo się spodobało. Nie chętnie się do tego przyznała, ale bardzo chciała w duchu aby Damon już się pojawił przy stoliku.
- Miastowa jesteś, prawda? - zapytał jeden kolega, nie mający dziewczyny przy sobie.
- Tak, ale nie rozumiem, czemu wszyscy o to pytacie? - zapytała w końcu. To pytanie od dawna ją nurtowało.
- A bo wiesz, Damon ostatnio takie lubi - powiedziała jedna z dziewczyn, kręcąc loka na palcu.
- Damon, jak widać wszystkie lubi, patrząc na wasze towarzystwo.
- Ooo mała cwaniara - wtrącił się chłopak dziewczyny - Ale nie przejmuj się, z nim już taka cwana nie będziesz.
Gabriella nie wiedziała jak skomentować to zdanie, ani co ono mogło oznaczać. Wiedziała, że Damon jest charyzmatyczny, ale to, że mógłby ją uderzyć, albo zrobić inną krzywdę, jest nie możliwe, zwłaszcza patrząc przez pryzmat ostatnich dni.
- Pomiędzy szczerością, a "cwaniakowatością", jest różnica, nie prawda? - zapytała wprost.
- Och biedny chłopak, musi się z tobą męczyć. Miriam dziś pięknie wygląda, szkoda, że jej nie widziałaś. Zjawiskowa dziewczyna - odezwała się druga dziewczyna.
                         Towarzystwo aż zanadto rozgadało się na temat przepięknej Miriam, byłej partnerce Damona. Mówili jej przykre rzeczy, ale ona nie przyjmowała ich za bardzo do siebie, tylko słuchała. Chciała jak najwięcej dowiedzieć się o jego ex. W pewnym momencie padły słowa, o tym żeby Gabriella uważała na Miriam, bo ona z łatwością podbije do Damona i na nowo zdobędzie jego serce. W Gabrielli coś się poruszyło. Jej żołądek skurczył się na myśl, że teraz Damon nie będzie poświęcał jej na tyle czasu, aby nie czuła się samotna. Ale paradoks! Kiedyś nie chciałam, aby nawet zwracał na mnie uwagę, a gdy już zaczął, to wpieprzyła się ta cholerna Miriam. Myśli kłębiły jej się w głowie, zaczęła zastanawiać się czy to wszytko ma sens? A może ona zwyczajnie czuje się samotna i pragnie czyjejś opieki albo uczucia? Najwyraźniej tak. Przez to wszystko nawet nie zauważyła kiedy przyszedł Damon. Popatrzyła mu w oczy z wiadomością, że nie chce tu być, a on jakby odczytał to i zaprosił ją do tańca.
Leciała wolna piosenka, więc przytulili się do siebie i lekko z precyzją tancerzy zaczęli ruszać się w rytm melodii. Damon, ku zaskoczeniu Gabi, był wyśmienitym tancerzem. Niestety pod koniec piosenki zgubił melodię, wyglądając kogoś za ramieniem Gabi. To pewnie Miriam, pomyślała.
Zatańczyli jeszcze kilka piosenek, aż w końcu Gabi poprosiła o chwilę wolnego, aby mogła pójść się napić. Chłopak odprowadził ją do stolika i sam usiadł obok niej. Gabi była przekonana, że pójdzie do swojej byłej, ale tego nie zrobił. Siedzieli sami przy stole, reszta towarzystwa poszła tańczyć na scenę, nie daleko ich loży. Nagle zza tłumu ludzi, zaczęła przeciskać się drobna postać kobiety, wyglądającej na około dwadzieścia lat.
- Miriam? Myślałem, że ni będzie cię tu - powiedział normalnym głosem, ale Gabi wyczuła w nim odrazę.
- Też mi przywitanie, nie lepiej powiedzieć "Cześć, Miriam, świetnie cię widzieć!" ? - powiedziała o dziwo szczerym i radosnym głosem.
- Wiesz, że nie lubię kłamać - powiedział szybko, a Gabi wybuchła śmiechem.
- Nie przedstawiłeś mi swojej dziewczyny - powiedziała uśmiechając się do Gabi.
- Gabriella - podała jej swoją zadbaną, delikatną rękę. Postanowiła nie prostować jej słów, za to uśmiechnęła się do Damona, a on od razu pojął, o co chodzi.
- Miriam, pięknie wyglądasz - powiedziała z uśmieszkiem.
- Och dziękuję. - odpowiedziała nie wiedząc, czy ona również ma ją pochwalić za śliczny wygląd, ale postanowiła, tak jak Damon, nie kłamać.
Miriam była co prawda ładną dziewczyną, ale czerwona szminka kompletnie nie pasowała do ciemno zielonej, długiej sukni i srebrnych szpilek. Zastanawiała się jak w ogóle, taka wytworna, można by ją nawet nazwać damą, mogła ubrać taki ohydny kolor sukni.
Usiadła po drugiej stronie stolika i zaczęła flirtować z Damonem. Ich poprzedni towarzysze z chęcią spoglądali na ich stół podśmiewając się pod nosami.
- Gabriella została u nas na wakacje, to skromna i bardzo wartościowa osoba - zaczął ją chwalić.
- Długo już jesteście razem? - pytanie skierowała do Gabrielli, która na początku zmieszała się.
- Och, niby nie tak długo, ale czuję, że znamy się całe życie, nie prawda? - złapała jego dłoń, a on objął ją ramieniem.
- Dziękuję, że to robisz - szepnął jej do ucha, pokazując, że całuje ją w ucho.
Gabi wiedziała, że to wszystko jest na pokaz, ale nawet wtedy było jej przyjemnie. Czuła jego ciepło na swoim ciele, jego oddech, dotyk... to wszystko stało się bardzo miłym i zapomnianym uczuciem. Po paru minutach, czuła jak hormony buzują w jej ciele, pragnąc z całych sił Damona. Opanowywała się myślami, że to tylko na pokaz. Sztuczne emocje, a jednak prawdziwe. Kolejny paradoks dzisiejszego dnia, pomyślała.
Zauważyła, że Damon i Miriam, już nie dokuczają sobie grą słowną, tylko zaczynają się śmiać i wspominać stare czasy, jak to robią starzy znajomi. Uścisk Damona poluzował się i tak jakby tym chciał dać jej do zrozumienia, że nie musi tak bardzo silić się aby udawać, że niby coś do niego czuje.
Jednak Miriam nie dała za wygraną.
- Chyba nie jesteście na tyle długo, widać to. Wstydzicie się siebie - stwierdziła na końcu.
- My? - wybuchł śmiechem Damon.
- Ani razu się nie pocałowaliście, a my robiliśmy to bardzo często, pamiętasz? - chwyciła jego dłoń, ale on jak sparzony zabrał ją.
- Może nie chcemy przy tobie? - docięła Gabi.
- Ouu.. po co psuć sobie nastrój, wyluzujmy, jesteśmy na imprezie - powiedziała.
- Yhymm, tak więc ja zaraz przyjdę, dobrze?
- Gdzie idziesz? - zapytał Gabi.
- Przewietrzyć się.
- Idę z tobą - oświadczył.
- Damon, zostań choć na chwilkę, przecież ona zaraz wróci - błagalnym wzrokiem prosiła Damona.
                         Chłopak podszedł do Gabi, która już stała, przyciągnął mocno do siebie i pocałował bardzo namiętnie. Gabi nigdy w życiu nie spodziewałaby się takiej reakcji Damona. Była zszokowana, ale kiedy skończyli, lekko musnęła jego twarz dłonią i poszła. Idąc na zewnątrz budynku myślała, że jest jak we śnie, że między nią a Damonem coś jest, co wcześniej maskowali nienawiścią. Dał nawet ku temu powód, pocałował ją. Po chwili szczęścia i euforii nastał strach. Idąc głębiej na parking, nie daleko samochodu Damona, widziała parę, która strasznie się kłóciła. Dziewczyna w długiej sukni płakała i cicho pojękiwała od płaczu. Gabriella nie chciała się wtrącać, ale pomyślała, że nic się nie stanie jeśli będzie chciała podejść do auta, które nie było zamknięte. Nagle usłyszała przeraźliwy pisk, który pewnie jedynie ona słyszała zważając na głośną muzykę. Chłopak znowu uniósł rękę, aby zadać kolejny cios, ale Gabi skoczyła na niego od tyłu i na oślep waliła chłopaka po głowie i klatce piersiowej. Nie wiedziała jednego... że miał nóż, który właśnie utkwił w jej przedramieniu.


Cześć :)
Dziś już miałam coś więcej chęci do pisania, więc wykorzystałam to :)
Przepraszam, za błędy i literówki, ale nie mam czasu przelecieć tekstu kolejny raz. Życzę miłego dnia! ;*

4 komentarze:

  1. O Jezu! Ten koniec był straszny! Już nie mogę wytrzymać, ja chcę wiedzieć, co dalej! Teraz będę płakać i zastanawiać się nad sensem życia, bo przerwałaś akurat w takim momencie, a bez następnego rozdziału nie mam po co i dla kogo, a raczej czego żyć xd Weź się zlituj :P Czytając ostatnie zdanie, myślałam że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Prawie padłam na zawał dziewczyno! Na zawał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, ja szczerze powiedziawszy nie miałam pojęcia, że moje opowiadanie tak będzie na kogoś oddziaływać. Naprawdę jestem w ogromnym szoku! :D

      Usuń
  2. O matko! Koniec był taki trochę jak z filmu akcji. Rozdział bardzo mi się podoba! <3
    Z tego co widziałam, zrobiłaś błąd:
    'Ale paradoks! Kiedyś nie chciałam, aby nawet zwracał na mnie uwagę, a gdy już zaczął, to wpieprzy się ta cholerna Miriam.' - Przed chwilą byliśmy w trzeciej osobie, a teraz przeskoczyliśmy do pierwszej? Ja nic nie mówię, bo wiem, że było to z pośpiechu, albo coś. Nieważne. Nie chcę tu wjeżdżać na twoje ambicje, że byle trzynastolatka wytyka ci błędy, ale lepiej powiedzieć teraz, niż jak będziesz wydawała w przyszłości książkę (bo będziesz <3)
    No to co.. Do następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, muszę to poprawić, dziękuję Ci ! :) Powinno być "wpieprzyła". I co z tego, że jestem pięć lat starsza? Każdy popełnia błędy, więc nie powinnaś się bać tylko mówić co ci nie pasuje :)
      Hahaha z tą książką to mnie nawet rozbawiłaś :D

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz! ;)