poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział XI


"Życie przemija w zastraszającym tempie, a ludziom ciągle brakuje odwagi na pewne sprawy, które mogłyby odmienić ich dotychczasowe życie"

Kwiecień

                      Przetarła twarz dłońmi i podeszła do łóżeczka Noemi. Zmierzwione włosy były spięte w niedbały kok na środku głowy, a jej piżama wisiała niej jak na kołku. Wzięła płaczącą córeczkę na ręce, a ta jeszcze bardziej dławiła się swoimi łzami. Klepała ją delikatnie po plecach, ale nic nie dawało jej spokoju. 
- Nika proszę, przestań! - Rozpłakała się - Nie płacz już! 
                     Jej dwumiesięczna córka, przez pierwszy miesiąc życia, dawała ostro popalić. Od czasu narodzin ciągle krzyczała i nikt nie potrafił tego przerwać. Jedynie kiedy ona sama uspokoiła się i zasnęła, Gabriella miała choć trochę spokoju. Teraz, jest o wiele lepiej, ale zarwane noce przez płacz Niki, bardzo odbiły się na zdrowiu Gabi. Nie tak wyobrażała sobie macierzyństwo. Nie raz przychodziło jej na myśl aby powiedzieć o Naomi Aleksowi, ale od razu stwierdzała, że to bardzo zły pomysł. Ze swoim byłym utrzymywała kontakt. Często, gdy córcia już spała, rozmawiali przez telefon, dzieląc się informacjami ze swojego życia. 
Tata odwiedzał ją tak często, jak tylko to było możliwe. Udało się mu być przy narodzinach Niki, i sam nadał jej imię, po jego matce. 
                      Była trzecia w nocy, a Noemi nie miała najmniejszej ochoty na spanie. Gabriella wzięła kratki zabezpieczające i przystawiła je obok łóżka. Położyła niemowlę na swoim łóżku, a sama podeszła po parapetu, na którym stała butelka z mlekiem na podgrzewaczu. Włączyła go i odczekała chwilkę, aż mleko ostygnie. Gdy było zdatne do spożycia, wróciła do łóżka, biorąc ze sobą dwa miśki i gryzak. Stanęła przed łóżkiem i spojrzała na swoją piękną córeczkę, która leżała i patrzyła na nią ogromnymi brązowymi oczami. Łzy, które przed chwilą wylała przez jej płacz, teraz płyną z dumy. Po nakarmieniu poklepała ją w plecki, aby zapobiec kolce. Chwilę później położyła ją obok siebie na łóżku i pokazywała zabawki, które wyraźnie interesowały dziewczynkę. Niezręcznymi ruchami próbowała chwycić miśka, ale każda próba złapania go, kończyła się pesymistycznie. Godzinę później, Gabriella wyłączyła jedną z dwóch lampek nocnych, i przełożyła już śpiącą Nikę do jej łóżeczka. 

~*~


                       Miała nadzieję, że jeżeli po cichutku zejdzie do kuchni, aby przygotować wszystkim domownikom śniadanie, nie obudzi Noemi. Nic bardziej mylnego. Gdy ubrała się, pochyliła się nad Niką aby ją pocałować, ale dziewczynka szybko otworzyła oczka, stęknęła i ledwo co uniosła rączki, by pociągnąć młodą mamę za włosy. 
Przeprała jej pampersa i ubrała świeże ciuszki. Zaniosła ją na dół, i położyła w nosidełku, którego przeniosła do kuchni. Przygotowała mleko i nakarmiła córkę. Gdy mała na chwilkę zajęła się różowym misiem, Gabriella postanowiła wykorzystać ten moment i coś zjeść. Nika jednak bardzo szybko znudziła się miśkiem i wypchnęła nóżkami go z nosidełka. Wtedy Gabriella usłyszała pierwszy dźwięk oprócz krzyków, który wydobył się z jej ust. Nie było to żadne słowo, tylko głużenie, ale to i tak wywarło wielkie wrażenie na mamie. Jej szczęście nie miało końca, podniosła małą żeby ją przytulić. Całą sytuację obserwował John, który uśmiechał się marzycielskim spojrzeniem. 
- Jest kochana - stwierdził.
- Dziś obudziła mnie o trzeciej nad ranem i zachciało jej się bawić. - Zaśmiała się. 
John podszedł do okna kuchni, z którego było widać park. 
- Mogę ją dziś zabrać na spacer? 
- Jeju, naprawdę chcesz? Bardzo byś mi pomógł, bo miałam skoczyć do miasta na zakupy. Chciałam dać ją Juli... a właśnie, jak się dziś czuje? Nie byłam jeszcze u niej. 
- Leży i ciągle pije, to przynajmniej tyle. Po południu ma przyjechać lekarz. 
- Oby to była zwykła grypa. Wysoką ma gorączkę? - zapytała.
- Nie, dziś jak mierzyła, była w normie. 
- Uff. - Odetchnęła z ulgą. 
                       
                      Po śniadaniu, Gabriella poszła do sypialni Johna i Juli aby sprawdzić jak się miewa. Zrobiła jej owsiankę z jabłkiem i cynamonem - ulubioną wersję owsianki Juli. Na jej widok, Juli uśmiechnęła się, ale było coś niepokojącego w jej uśmiechu. 
- I jak się dziś czujesz? - zapytała i usiadła obok niej na łóżku. 
- Lepiej niż wczoraj, chyba już mi przeszło, bo nie mam gorączki.
- To świetnie! Owsianka na pewno postawi cię na nogi.
Podała jej miseczkę i łyżkę. 
- Dziękuję, jesteś kochana. Dziś w nocy chyba nie spałaś za wiele - rzekła.
- Słyszałaś Noemi? - zrobiła przestraszoną minę.
- Nie, nie. Spałam jak zabita, tylko po tobie dziecko widać. Idź się wykąpać, a mi zostaw Nikę. Popilnuję ją przez chwilę. 
- Nie ma mowy, kobieto! Ty masz tutaj leżeć i odpoczywać, a nie jeszcze moim dzieckiem się opiekować. Ja sobie daję radę - wyjaśniła.
- Wiem, że dajesz sobie radę. Jesteś dzielną matką. 
- Oj tam, muszę jakoś sobie radzić. Z tatą ani tyle bym dobrze nie miała. To był dobry pomysł przyjechania tutaj. 
- Wiesz, twój ojciec, może i nie jest najlepszym tatą, ale masz go. To się liczy.
Gabriella odebrała to zdanie dwuznacznie. Jedno jako powód do domu i radości, a drugie jako oberwanie w policzek. 
- Dobrze - zrobiła chwilę przerwy - John bierze małą na spacer, a ja w tym czasie muszę pójść do miasta i zrobić zakupy. Dać ci jakąś książkę do czytania... albo gazetę? - powiedziała spokojnym tonem, choć czuła złość. 
- Nie dziękuję, kupisz mi jakieś owoce? - zapytała staruszka.
- Jasne, to dobrze, ja zostawiam ci tutaj szklankę wody. Może włączyć telewizor? 
- Idź już, poradzę sobie. Nie jestem chora - uśmiechnęła się.

~*~
                       Przeglądała półki sklepów, ciesząc się chwilami wolności. Może to i głupie, że robiąc zakupy, jest szczęśliwa, bo nie musi opiekować się córką, ale taka była prawda. Każde pięć minut, gdy John lub Juli chcieli zająć się Noemi, dla niej to było jak wypad na imprezę, bez pampersów, przebierania, prania, prasowania. Z każdym dniem, Noemi robiła się spokojniejsza i dłużej spała, co bardzo podobało się Gabi.
                      Kupiła najpotrzebniejsze rzeczy do pielęgnacji skóry i włosów dziecka i przeszła do działu spożywczego. Wychodząc ze sklepu obładowana torbami, coś w jej głowie nakazało się odwrócić. Czuła czyjeś spojrzenie na sobie. Gdy się obróciła widziała tłumy osób wychodzących i wchodzących do supermarketu. Nikogo szczególnego nie zobaczyła, więc postanowiła iść przed siebie. 
 Stanęła jak wryta. Jedna torba wyślizgnęła się z jej rąk.
 - Chris? - zapytała bardzo zdziwiona - Ty nie wyjechałeś? 
- Gabi... - powiedział i czule ją przytulił - Przyjechałem jakiś tydzień temu, robota tam była strasznie ciężka.
- Aaa? - Chciała zapytać o Damona ale w porę ugryzła się w język. 
- Damon nie przyjechał - odpowiedział, chociaż nie usłyszał pytania. 
- Nie obchodzi mnie on - ucięła krótko.
- Jasne, jasne - Parsknął śmiechem i dodał: - Może zabierzesz się ze mną? Ja też jestem po zakupach i jadę do domu. 
- Jakbyś mógł - uśmiechnęła się do niego. 
Pozbierali zawartość torebki, która wypadła Gabi z rąk i spakowali wszystko do auta.
- W sumie przyjechałem żeby odpocząć od Damona. Jest strasznie uparty! - odezwał się gdy jechali.
- Tak, tak wiem. Znam jego upartość - zaśmiała się wspominając różne sytuacje.
- Ale nie znasz upartości w mówieniu o tobie - wybuchł śmiechem.
Gabi zrobiła duże oczy ze zdziwienia. Jednak o niej pamięta, a ona już przyzwyczaiła się do myśli, że nigdy go nie zobaczy. 
- Naprawdę? - popatrzyła mu w oczy.
- Jak najbardziej. Kiedy urodziłaś? Dawno temu? - zapytał spoglądając na jej brzuch.
- 15 lutego, mam córeczkę - odpowiedziała bardzo entuzjastycznie.
- Jak ma na imię? 
- Noemi. Musisz ją kiedyś zobaczyć. Przyjdź na kawę - zaproponowała.
- Na pewno wpadnę.
Gdy przyjechał pod jej dom, pomógł jej wypakować zakupy i zaniósł do domu.
- On żałuje - dodał na samym końcu gdy wsiadał do auta i odjechał.




2 komentarze:

  1. O jejo :) Cudowny rozdział. To było takie wzruszające. Młoda, silna mama. Bardzo mi się to podoba. Chyba dobrze, że zrobiłaś taki przeskok czasowy, bo przynajmniej historia się nie ciągnie. Śliczne imię dla dziecka, zapamiętam je :P Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz! ;)