sobota, 25 lipca 2015

Rozdział XIV


"Kiedy życie daje ci sto powodów do płaczu, pokaż mu że masz tysiąc powodów do radości."


Dwa miesiące później


                        Gabriella wcześnie wstała by przygotować śniadanie dla Johna, Noemi i Damona. Sprytnie wyślizgnęła się spod ramienia chłopaka, ubrała swoje niebieskie bamboszki i pobiegła po schodach na dół. Byli parą od dwóch miesięcy, a jej wydawało się jakby całe życie. Całkowicie zapomniała o miłości do Aleksa, chociaż rozmawiali przynajmniej raz na tydzień, a on ciągle zapewniał ją o jego niegasnących uczuciach do niej. Oczywiście, Damon nic o tym nie wiedział. Stwierdziła, że lepiej będzie gdy nie wspomni o tym. 
- Cześć kochanie! - mruknął Damon, jednocześnie obejmując ją od tyłu - Jak spałaś?
- Och okropnie, wszystko mnie boli - zaśmiała się, gdy zobaczyła przerażoną minę Damona - Żartuję, głupku! - Odwróciła się i pocałowała go. - A teraz marsz po małą. 
- Już, już, pani generał! - zasalutował jej, gdy wychodził z kuchni. 
Leo łasił się koło nóg, wyraźnie zdegustowany, że jeszcze nie dostał jedzenia z puszki. 
- Najpierw Noemi niech zje! - nakrzyczała na niego. 
Olbrzymi kot fuknął na nią i poszedł na swoje legowisko znajdujące się pod stołem. Przez cały czas bacznie obserwował Gabę, czy aby nie szykuje mu jedzenia. 
Odwróciła się gdy usłyszała krzyk Noemi.
- Córuś! - powitała ją i dała buziaka. 
Od razu do myśli jej przyszło, że Damonowi bardzo pasuje dziecko, a co lepsze, wychowywanie i ojcowanie cudzemu dziecku, bardzo dobrze idzie. Rozpromieniła się, że aż poczuła wypieki na policzkach.
- Jezu! Ty się zaczerwieniłaś! - zaśmiał się Damon - Pierwszy raz.
- Och nie pierwszy, nie przesadzaj. Ej, co zrobiłeś kotu, że taki humorzasty dziś? - Skierowała palcem na kota, który patrzył na nią jakby chciał ją zadrapać na śmierć.
- Przestań! On jest taki kochany, nie widzisz tego? Tej iskry radości? - zaśmiał się.
- Chyba gdzieś bardzo daleko. Nie dałeś mu wczoraj jeść wieczorem, prawda? - zapytała z nutą złości w głosie.
- Rozgryzłaś mnie. Poczekaj ja mu zrobię jedzenie. - Zasłonił twarz ze śmiechu.
- Biedny kot głoduje, a ty się śmiejesz. - Zrobiła smutną minę. 
                              Gdy już nakarmiła Noemi, do kuchni wszedł John. Od czasu pogrzebu nie potrafi odnaleźć się w świecie. Ciągle chodzi smutny i markotny, a radość daje mu tylko rodzina. Wcale to nie dziwi Gabrielli, chociaż gdy przypomniała sobie jak ona odebrała śmierć matki, stwierdziła, że zniosła to lepiej. Główną przyczyną tego, była informacja o tym, że jest w ciąży. Wtedy odebrała to jak najgorsze zmartwienie, nawet myślała aby po porodzie oddać to dziecko, ale gdy pierwszy raz ujrzała czarne oczy Noemi, od razu te myśli uciekły i nigdy więcej nie powróciły. 
- Może pójdziemy na jakiś spacer? - zawołał Damon z jego pokoju, gdzie się przebierał.
- Może po południu? Teraz zajmę się obiadem, a później uśpię Noemi. - Odwróciła się w stronę Johna - Zostałbyś z nią, czy masz inne plany? 
- Zostanę, zostanę. Będziemy się dobrze bawić, no nie? - zapytał małą i potrząsnął jej pulchniutką nóżką. 
- Damon? - zawołała - Jednak dziś nie pójdziemy, w poniedziałek zaczynam przecież szkołę...Musimy pojechać po książki, zeszyty... Boże czuję się jakbym wracała do podstawówki.
                           W odpowiedzi usłyszała jedynie śmiech Damona. John wziął małą na ręce i poszedł na pole, pokazać jej kozy, które bardzo przypadły jej do gustu. Nagle poczuła wibrujący telefon. Dzwonił Aleks.
- Cześć! Co tam u ciebie? - zapytała wesołym tonem Gabi.
- Hej, a no wiesz dużo nowych rzeczy. Nie dzwoniłem przez ostatnie dwa dni, bo byłem u ciotki w Chorwacji. Było świetnie, ale teraz to już w domu jestem i rozumiesz... nudzi mi się strasznie. Może przyjedziesz kiedyś? Bo tak dawno cię nie widziałem... Jeżeli ja nie wiem gdzie ty jesteś, BO TO WIELKA TAJEMNICA, to ty nas odwiedź. Becky często do ciebie jeździ.. a ja? Przecież jestem twoim przyjacielem, niestety...
- Aleks, tak będzie lepiej jak jest. Przyjadę kiedy będę chciała, a tutaj jest mi bardzo dobrze. - Zobaczyła przez okno, że John wraca do domu, bo Noemi rozpłakała się na dobre. - Muszę kończyć.
- Właśnie widzę jak ci na naszej przyjaźni zależy, po prostu powiedz szczerze, że masz mnie w dupie. 
- Aleks proszę cię! Ty wiesz co ty w ogóle mówisz? - powiedziała mocno wkurzona. 
- Dobrze wiem. Co to za dziecko, co tak ryczy? - zapytał znikąd. 
Gabriella miała nadzieję, że nie usłyszy, gdyż John zaraz zabrał ją na górę. 
- Ale, że co? Weź proszę cię, daj spokój. 
- Ja mam dać spokój? Zbywasz mnie cały czas. Jeżeli nie masz ochoty gadać albo się spotkać to po prostu powiedz. 
- Ja cię lubię, i tylko lubię, Nie chcę abyś robił mi tu jakieś wyrzuty, bo dobrze wiesz, że już nigdy nie będziemy razem... - Poleciał jej łzy.
               Nastała chwila ciszy. Słyszała jedynie cichy odgłos oddechu Aleksa. Zaczęła mu współczuć, bo on naprawdę ją kochał, a ona go okłamała i w dodatku dała do zrozumienia, że nie zależy jej na nim, co było nie prawdą. Kochała Damona, ale uczucie i sentyment do Aleksa pozostał. 




Cześć! :)
Dziś bardzo króciutko, ponieważ jest taka piękna pogoda, że nie mam ochoty nawet siedzieć przed komputerem :) Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Pozdrawiam :*

2 komentarze:

  1. Nie, nie i jeszcze raz nie! Gabi nie może być z Aleksem! Nie znów! Damon lepszy 8)
    Cóż no, nie wiem co mam pisać ;/ Ale wiedz, że i tak jest świetne! <3

    http://i-am-not-your.blogspot.com/ (nowy rozdział <33)

    https://www.wattpad.com/story/45768720-kopiujesz-od-pewdiepie%27a/parts (drugie opowiadanie na wattpadzie, jak chcesz, to zajrzyj c;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Gabi jak na razie nie jest z Aleksem :D
      Wpadnę :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz! ;)