wtorek, 1 września 2015

Rozdział XX - ostatni.


"Wolę jedno życie z Tobą, niż samotność przez wszystkie ery tego świata"

                       Odeszła za ścianę dzielącą kuchnię i pokój gościnny. Zauważyła, jak ojciec bawi się z Noemi, a zaraz potem dołączyła się do nich Nina. Miała już iść aby nie wyszło na to, że podsłuchuje ale jedno słowo przykuło jej uwagę. DZIECKO. Nina stwierdziła, że chciałaby mieć dziecko. Była zszokowana. Poszła do pokoju, zastanawiając się po drodze, czy dobrze zrobiła przyjeżdżając do domu ojca. Od razu wpadła na pomysł, aby zadzwonić do Aleksa. Sięgnęła po telefon, który właśnie się ładował i odpięła kabelek. Wyszukała jego numer i kliknęła opcję "ZADZWOŃ".
Po pierwszym sygnale usłyszała jego głos.
- Halo? - zapytał szczęśliwy, ale z pewną obawą w głosie.
- Jestem w Londynie... - wypowiedziała te słowa bardzo cicho, prawnie niesłyszalnie. Ale wiedziała, że te słowa Aleksa usłyszał by nawet z kosmosu.
- Naprawdę? - zapytał z niedowierzaniem i nutą satysfakcji.
- Tak. Przyjedziesz? Tak za pół godziny. Muszę z tobą porozmawiać, to bardzo ważne.
- Będę na pewno.
                       Zeszła na dół i podeszła do okna, jakby wypatrywała Aleksa już teraz, choć miał przyjechać później. Znając go, pomyślała, to i tak będzie wcześniej. Spojrzała na Ninę, która teraz już sama bawiła się z Noemi i uśmiechnęła się do niej. Zrozumiała, że ona naprawdę kocha jej ojca, i to normalne że chce mieć z nim dziecko. Nagle, wszystko to co myślała wcześniej nabrało innego znaczenia. Chciała aby przynajmniej jej ojciec miał normalną rodzinę i aby ustatkował swoje życie, tak jak on tego chce a nie ona.
- Ładnie ci z dzieckiem - powiedziała i z niechęcią, ale mówiąc bardzo szczerze, dodała: - Jesteś jeszcze bardzo młoda... yyy, to znaczy myślę, że nie chciałabym być jedynaczką do końca życia.
Nina podniosła głowę i popatrzyła na nią swoimi ogromnymi oczami, w których pojawiły się iskierki radości.
- Mówisz poważnie? - Jej ochrypły ale ciepły głos wypełnił pomieszczenie pozytywną atmosferą.
- Jak najbardziej. Jedno dziecko już udało mi się jakoś wychować, nie do końca ale... myślę, że mam na tyle doświadczenia, że mogłabym pomóc - zażartowała.
- Jesteś kochana! - Podniosła się i przytuliła ją. - Już bałam się, że nigdy mnie nie zaakceptujesz.
- Chcę, żebyście byli szczęśliwi. I nic więcej.
Nina zalała się łzami, a Gabriella otarła jej policzka.
Nagle usłyszały warkot auta i puściły się nawzajem.
- Zaprosiłam Aleksa. Nie masz tego za złe?
- Nie, nie. A co z Damonem? Mi możesz powiedzieć.
- Nie zasługuje na niego. Uświadomiłam to sobie za późno. Zresztą Noemi... to się będzie za nią ciągnęło przez całe życie. Kto chciałby mieć dwóch ojców? A przecież Aleks nie odpuści już teraz.
- No tak, racja. Ale wiesz, marnujesz się tutaj... - spojrzała jej prosto w oczy i powiedziała - Zrób jak uważasz, ale wiedz, że twoje miejsce jest tam.
                   
~*~


                           Aleks stanął na środku pokoju wyraźnie zaskoczony całą historią, którą właśnie Gabi mu opowiedziała. Podszedł do niej i ją przytulił, tak jak kiedyś, kiedy byli parą. Gabi to nie odpowiadało, ale odpuściła i dała się przytulić. Usiedli.
- Ale to oznacza, że chcesz ze mną być? - zapytał w końcu.
- Chyba źle mnie zrozumiałeś. Chcę, aby Noemi miała ojca.
- A my? Co z nami? Ja cię nadal kocham...
Jego nagłe wyznanie miłości ją lekko zdziwiło.
- Poczekaj... to, że tu wróciłam nie znaczy, że jesteśmy razem.
- Jak to? Przecież mnie wybrałaś.
- Chodzi o Noemi. Ona nie może mieć dwóch ojców. To wszystko takie popieprzone!
- Ok, spokojnie. - Przytulił ją do ramienia - Damy radę.
                            Po godzinie rozmowy o wszystkim i niczym, Gabriella położyła Noemi spać, a sama poszła robić kolację. Gdy wołała jej tatę, z gabinetu nie doszedł żaden odgłos.
- Nina? - zawołała ją półgłosem.
- Tak? - odezwała się z pokoju gościnnego.
- Gdzie tata?
- Wyszedł kilka minut temu. Nie wiem gdzie.
- Aha, w taki deszcz wyszedł? To nic. Pomożesz mi z kolacją?
Nina właśnie weszła do kuchni i radośnie pokiwała głową.
- Nikusia zasnęła? Jest taka kochana.
- Tak, już śpi. Aleks został z nią.
Nina z lekkim uśmiechem zacisnęła usta.
- Jesteś szczęśliwa? - zapytała prosto z mostu.
- Tak - odpowiedziała bez zastanowienia, czuła, że kłamstwo przychodzi jej bardzo łatwo.
- Chyba, że tak.
                            Nina ścieliła stół białym obrusem, kiedy Gabriella poszła zawołać Aleksa aby zszedł na dół. Po drodze usłyszała dźwięk, który wydawał się jej być nie na miejscu. Odwróciła się w stronę drzwi i zobaczyła uchylającą się klamkę. Podeszła szybko do drzwi, pamiętając, że jej ojca nie ma w domu i w razie czego musiałaby sobie sama dać radę, gdyby to nie był on.

                            Pierwsze co, to zauważyła te oczy. Oczy, które kochała nad życie. Nos, na którym było widać lekkie skrzywienie od starego złamania. I usta, które mogłaby całować wieczność. Ale to wszystko porzuciła, i to całkiem niedawno. Porzuciła jego, miłość swojego życia.
                             A teraz stała i patrzyła na niego. Był cały mokry. Patrzył na nią przez chwilę, a później wykonał gest rękami jakby chciał powiedzieć "nie wpuścisz mnie?". Zza niego wyłonił się jej ojciec.
- Wejdź - powiedziała i gestem ręki zaprosiła Damona do środka nie zwracając uwagi nawet na tatę.
Wszedł nie patrząc jej już w oczy. Patrzył na Aleksa, który właśnie schodził ze schodów.
- Ahaaa - przeciągnął zrezygnowany - Ok, teraz rozumiem, że to jednak był błąd. Mogłaś od razu powiedzieć, że tu chodzi o niego, a nie o dobro Noemi. - Skierował się do wyjścia.
- Nie to wcale nie tak! - Złapała go za rękę.
Aleks wykorzystując sytuację, od razu podbiegł i stanął pomiędzy nimi.
- Zostaw ją - powiedział spokojnie Aleks.
Ale Damon nie nie odpowiedział, jedynie pokręcił głową.
- Spadaj! - nakrzyczała na Aleksa.
- Kłócicie się jak stare dobre małżeństwo - rzucił ze złośliwym śmiechem Damon.
No tak, nie byłby sobą, gdyby nie skomentował, pomyślała Gabi.
- Możemy porozmawiać? - zapytała najbardziej spokojnie jak potrafiła. Jej serce tak mocno biło, że bała się o to czy jej żebra wytrzymają.
- Mamy o czym? - W jego głosie usłyszała lekką ironię.
Złapała go za rękę i pociągnęła na górę do pokoju. Usiadła na łóżku obok śpiącej Noemi i westchnęła.
- Nawet nie wiem jak się tłumaczyć... Co w ogóle powiedzieć.
- A co teraz czujesz? - zapytał, patrząc w jej oczy.
- Teraz? - Schowała twarz w rękach, opierając się o nie - Nic. Pustkę.
- To widzisz, ja czułem to samo, ale jak zobaczyłem Aleksa to tą pustkę wypełniła złość, zazdrość i nie wiem co jeszcze więcej. Nie wiem czemu. Powinienem po prostu zaakceptować twój wybór, ale do cholery jasnej nie potrafię. Rozumiesz? NIE POTRAFIĘ - powiedział mocno akcentując ostatnie słowa.
- Przepraszam za to wszystko, ale nie potrafię opuścić tego miejsca, bardzo tęskniłam za domem i mam dość ukrywania się. Nie na tym życie polega.
- Aha, rozumiem. Nic się nie dzieje. To ja się będę zmywał. - Ruszył do drzwi - Pa.
- Zostań przynajmniej na noc. Wysuszysz się. Proszę.
- Przepraszam, w ogóle nie powinno mnie tu być.
Nie zdążyła nic zrobić, nawet odezwać się. Wyszedł tak szybko jak tylko potrafił.

~*~


                   Schodząc na dół do kuchni, spodziewała się miliona pytań, dziwnych spojrzeń i żalów. Jednak spotkało ją zaskoczenie. Nikt nic się nie odezwał. Adam z Niną jedli późną kolację. Aleksa z nimi nie było, co mogło oznaczać, że sobie poszedł. Cieszyło ją to niezmiernie.
Usiadła obok nich i łzy napłynęły jej do oczu.
- Ty masz talent jednak do komplikowania sobie życia - stwierdził ojciec, patrząc w spaghetti i nawijając makaron na widelec.
                     Gabriella podniosła wzrok i zobaczyła jak Nina uderzyła ojca w bok brzucha, pokazując mu, że to była uwaga bardzo nie taktowna i nie przyjemna, ale Adam nie przejął się tym za bardzo.
- Sądzisz, że będzie teraz pociąg? - zapytała ale Nina od razu pokręciła głową ze smutkiem.

~*~

                      Nie wiedziała czy dobrze robi, ale teraz już ją to nie obchodziło. Miała ze sobą jedną walizkę i nic więcej. Nina bardzo się ucieszyła, że ma możliwość opieki nad dzieckiem. Sądzi, że to nauczy ją wiele i przygotuje do macierzyństwa. Gabi nie chętnie chciała zostawić małą w Londynie ale w końcu przekonała się do tego pomysłu. Teraz siedząc na plaży w południe zastanawiała się, jak powiedzieć Damonowi, że tutaj jest, kocha go i chce go najbardziej na świecie. Miała nawet ochotę to wykrzyczeć na cały głos, ale jednak coś ją powstrzymało.
- Gabi? - usłyszała głos, który był nadzwyczaj zdziwiony. Odwróciła się.
 Dźwignęła się i stała już na nogach. Podniosła brudną od piasku walizkę i ruszyła ku brukowanemu chodnikowi, na którym stał on.
- Jesteś... - powiedział już normalnym tonem.
- Tak, jestem. I już nie będzie tak, żeby mnie nie było.
- To znaczy, że...? - Spojrzał teraz na walizkę. - Zostajesz?
- To znaczy, że nie chcę innego życia. A ty mi to wczoraj uświadomiłeś.
- A Noemi? Chyba nie oddałaś jej Ale... - nie dokończył.
- Nigdy w życiu, Nina chciała się nią zaopiekować, żebyśmy mogli wszystko sobie na spokojnie wytłumaczyć.
- Tu nie ma co już tłumaczyć. Jest ok? - Uśmiechnął się, pierwszy raz od bardzo dawna.
- Tak, jest ok.
Nagle poczuła, że jej walizka wyślizguje się z rąk, a raczej zostaje wyrwana, a ona unosi się w powietrzu. Damon chwycił ją na ramiona i niósł ku wodzie.
- Ej, chyba nie myślisz, że mnie wrzucisz?
- Ja nie myślę, ja to wiem! - I biegiem wskoczył z nią do morza.
- Wiesz, że jeżeli się zakochane osoby zanurzą w tej wodzie, to będą razem do końca życia?
      I nagle ją oświeciło, przypomniała sobie historie, które opowiadała jej starsza kobieta, na początku jej pobytu w St. Mawes.
- I teraz będę musiała cię znosić do końca świata? - zażartowała, a on z uśmiechem pocałował ją w nos.


Hej :*
Od razu WIELKIE PRZEPRASZAM SIĘ WAM NALEŻY! że z takim opóźnieniem powstał ten ostatni rozdział, ale nie miałam czasu ;/ 
Mam ogromną nadzieje, że choć troszkę Wam się opowiadanie podobało :)
A teraz do następnego! ;*