czwartek, 11 czerwca 2015

Rozdział I


"Zapisu bólu w jednym obszarze pamięci nie można zapisać zapisami szczęścia w innych"


                      Wróciła do domu z uśmiechem na twarzy. Alex zawsze umiał ją pocieszyć, a ton jego głosu zmiękczał jej serce, dlatego też nie potrafiła się długo na niego gniewać. Wiedziała, że jego cała ta sytuacja również męczy, więc postanowiła że przestanie wspominać mamę.
Ale przecież nie jest łatwo zapomnieć o osobie, którą kochało się przez 18 lat, od której dostało się życie i nauczyło się jak żyć. Został jej jedynie żyć wspomnieniami i marzeniami, które są nie do zrealizowania i zdawała sobie z tego sprawę. Gdy zamykała oczy, widziała jak stoi obok niej i obejmuje ją ramieniem. I nagle znika. Myślała, że po śmierci kogoś tak bliskiego, powinno się czuć jego obecność, że nie odszedł, a nadal jest w sercu.
Ona czuła pustkę.
- Gabi! Zejdź na kolację! Marina przyszła! - usłyszała zza drzwi głos taty.
- Już!
Weszła do pokoju gościnnego, gdzie Marina i jej ojciec już siedzieli przy stole.
- Szpinak?! Znowu? Przecież był niedawno, a zresztą ty...- spojrzała na Ninę, bo tak zdrobniale na nią mówią, i uśmiechnęła się - nienawidzisz szpinaku!
- Dziś postanowiłam zjeść z wami. - uprzejmie odpowiedziała - Może polubię...
Gabriella i jej tata wymienili się spojrzeniami, które mówiło, że to jest niemożliwe. Usiadła do stołu i pokroiła sobie naleśnika z farszem ze szpinaku i polała sosem czosnkowym. Włożyła kęs do ust i przełknęła. Kolacja trwała w najlepsze, tata z Mariną dużo rozmawiali, niekiedy nawet śmiali się, co było rzadkim widokiem dla Gabrielli. Lubiła patrzeć na niego, gdy się uśmiechał. Wtedy był naprawdę szczęśliwy. Nie umiał udawać śmiechu jak ona, to nie było w jego stylu. Pod koniec kolacji zamierzała już iść do swojego pokoju, bo czuła znajome ssanie w żołądku, które oznaczało nagłe wymiotowanie. Wstała i dłużej się nie zastanawiając pobiegła do łazienki, nie zamykając za sobą drzwi. Zaraz za nią Marina.
- Gabi, musimy coś z tym zrobić. - zrobiła przerwę, aby potrzymać jej włosy - Myślałam, że to na tle nerwowym, a jeżeli to np. wrzody żołądka? Możesz umrzeć jeśli pękną, a to się ciągnie od miesiąca.
Jedźmy na pogotowie... prosimy cię.
- Ojciec ci kazał mnie przekonać? - powiedziała zdenerwowana.
- Nie tylko on się martwi. Już lepiej?
- Tak... - wstała, umyła buzię i wyszła z łazienki.
Poszła do pokoju, a z nią zaraz Marina. Weszła bez pukania.
- Prześladujesz mnie? Chcę być sama.
- Nikt nie chce być sam. Wiem coś o tym...
Gabrielli zrobiło się trochę głupio zważywszy, na to że Marina została wdową rok temu.
- To czego ode mnie oczekujesz? - zapytała spokojniejszym tonem.
- Jedźmy na pogotowie, tylko ten jedyny raz. Jeśli wszystko będzie dobrze, damy ci spokój...
- Czyżby na pewno? - zapytała z niedowierzaniem.
- Tak. Obiecuję ci to. - i kolejna obietnica złożona w dzisiejszym dniu, pomyślała Gabriella. - Przygotuję potrzebne papiery, a ty ubierz się. Zaraz wychodzimy - jej barwa głosu zmieniła się na bardziej szczęśliwą.
"Czyżby aż tak bardzo jej zależało na mnie?" to pytanie zadawała sobie dziesiątkami razy, podczas siedzenia w kolejce do lekarza.
" I jak, byłaś już u lekarza?" - dostała esemesa od Becky.
" Czekam, ale chyba zaraz wejdę i będzie po wszystkim. Zobaczą, że mi nic nie jest!"
" Mam taką nadzieję, trzymaj się słonko! ;* Jak wyjdziesz daj mi znać"
" Dziękuję!"
Gdy została zaproszona do gabinetu, jej ojciec chciał wejść z nią, ale Gabi za wszelkie skarby chciała być sama. Także jemu i Marinie pozostało czekać na zewnątrz.
- Dzień dobry, ty jesteś Gabriella Perez? - zapytał mężczyzna o oliwkowej skórze i ciemnych włosach. - Jestem David.
- Dzień dobry, tak. - zmieszała się, mówił bardzo szybko.
- Co dolega? - uśmiechnął się - Tylko proszę podać jak najwięcej szczegółów, bo jak widzisz nie mamy dużo czasu na jednego pacjenta - dodał uprzejmie.
- Od miesiąca codziennie wymiotuję, mam mdłości, zawroty głowy, ale to pewnie przez śmierć mamy.
- Zlecimy usg, być może to jakieś zatrucie. A.. jeśli chodzi o współżycie? Kiedy ostatnio było i czy z miesiączką wszystko jest dobrze?
- Tak ale zabezpieczamy się, miesiączki jako takiej nie miałam, było tylko plamienie. Ale to przez stres i w ogóle, ciążę można spokojnie wykluczyć - mówiła spokojnym tonem, bo była tego pewna.
- Nie możemy spokojnie jej wykluczyć. Nie wiem, czy wiesz, ale plamienie to najczęstszy objaw ciąży, do tego dochodzą huśtawki nastroju, mdłości... kiedy ostatnim razem kochałaś się z chłopakiem?
Gabriella zawstydziła się, nigdy wcześniej nie rozmawiała z żadnym mężczyzną na temat ciąży, miesiączki czy współżycia.
- To było na tydzień przed śmiercią mamy, czyli pod koniec maja...
- Chciałbym abyś zrobiła test. Idź do łazienki, instrukcja znajduje się na ulotce, ale zapewne wiesz co trzeba zrobić. Nie stresuj się, chcemy jedynie wykluczyć tą opcję. Nie zawsze to musi oznaczać ciążę. - na koniec uśmiechnął się, ale Gabriella poczuła się nieswojo.
Weszła do łazienki, szybko zamknęła za sobą drzwi i rozpoczęła opakowanie testu ciążowego. Zapoznała się ogólnie z instrukcją i zrobiła wszystko krok po kroku. W jednej ręce trzymała test, a w drugiej próbowała napisać esemesa, choć było to bardzo trudne, ze względu na trzęsącą się od strachu rękę.
" A co jeśli to ciąża?" - nie patrząc na test napisała do Becky.
Czekała minutę, w ważnych sprawach Becky zawsze szybko odpisywała, a teraz jakby zatkało ją.
" Zabezpieczasz się... bądź spokojna :)" - tylko tyle? pomyślała.
I zamarła.

~*~

- Nina, ja czuję, że nie jestem dobry w te klocki. Jak była Paulina, to ona się tym wszystkim zajmowała i było cudnie, a teraz... nawet córki nie umiem przekonać do lekarza. - włożył twarz w ręce.
- Adam, słuchaj! Nie możesz się teraz poddać. Jesteś jej ojcem... Ja postaram się być dla niej jak druga mama, wyjdzie z tego. - położyła rękę na jego umięśnionym ramieniu.
- Dziękuję, że chcesz mi pomóc. - uśmiechnął się do niej - Ale mam inne plany co do niej.
- Nie teraz, teraz musi być z tobą, a ty chcesz uciec od problemu. - wzięła swoją dłoń.
- Spieprzyłem wszystko, wystarczy na nią popatrzeć, ciągle jest smutna, a ja nie potrafię pocieszać ludzi. To prędzej ona by mnie pocieszyła...
- Masz śliczną, mądrą córkę, która niedawno straciła matkę! Ty myślisz, że ona będzie skakała po łące i śpiewała? Ty też byś tak robił? Ogarnij się!
Te słowa Adamowi zapadły głęboko w głowie.

~*~ 


"Becky... cholera, co ja im powiem..." - nawet nie widziała co pisała przez łzy.
"OMG! Matko już jadę do ciebie, jesteś na Street Doughtery?"
" Tak..."
Wyszła z łazienki cała zapłakana, jej tusz dosłownie lał się po policzkach, a po kreskach malowanych kredką nie ma ani śladu. Lekarz widząc ją znał już odpowiedź. Sięgnął po chusteczki i podał całe opakowanie Gabrielli.
- I co teraz? - jedynie na tyle było ją stać.
- Będzie trzeba prowadzić leczenie przez całą ciążę, jeżeli chcesz dotrzymać ją...bo jest i taka opcja, ale znam kobiety, które do dziś czują żal, że to zrobiły. Niektóre nie wytrzymały psychicznie...
- Ale, że pozbyć się dziecka? I nikt by się o nim nie dowiedział? - zapytała zaciekawiona.
- Jesteś już pełnoletnia? Bo jeśli tak, to nie potrzebujemy podpisu rodziców... Ale przemyśl to, nie rób nic pochopnie, to jest małe dziecko, życie... - zaczął żałować, że podał taką propozycję.
- Jaka ja jestem nie odpowiedzialna! Idiotka ze mnie! Co powiedziałaby mama... - i znowu wpadła w płacz.
- Nie jesteś pierwszą nastoletnią matką i nie ostatnią. Inne dziewczyny dają radę, ty też dasz, tylko uwierz w siebie. Ja muszę ci dać skierowanie do ginekologa. Trzeba odbyć tą wizytę jak najszybciej, postaram się żeby to było jutro.
- Jutro? - w jej głowie wszystko odbijało się echem.
- Dla dobra dziecka, i twojego. - powiedział stanowczo.
- Dobrze - chciała już być jak najszybciej w domu.
- Prosiłbym abyś przyszła jutro do mnie jeszcze porozmawiać. Mogłabyś?
- Tak, tak. - powiedziała nie koniecznie rozumiejąc na co się zgadza. To dzieje się tak szybko.
- W takim razie masz mój numer - podał jej wizytówkę - Dzwoń kiedy tylko chcesz.
Gabriella wstała i zmierzła ku drzwiom.
- Dziękuję za wszystko. - powiedziała siląc się na w miarę spokojny ton.
- Do widzenia, Gabriello.
Wyszła widząc zaciekawione twarze Niny, taty i Becky.




6 komentarzy:

  1. Naleśniki! <3 i to jeszcze ze szpinakiem :D mniam! a co do całego rozdziału to strasznie mi sie podobał :) chyba lubisz takie historie, po części dramaty? :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, lubię jak się dużo dzieje i trochę udolnie albo i nie, próbuję sama taką napisać :D Zobaczymy jak mi pójdzie :D

      Usuń
  2. Dużo się działo, zauważyłam kilka błędów, ale to nieważne.
    Znalazłam kilka błędów - raz zjadłaś literkę i w niektórych miejscach powinna być pisownia łączna. Każdy jednak popełnia błędy, więc nie przejmuj się!
    Pamiętasz jak pisałaś, że chciałabyś czytać tę historię, którą pisałam, od nowa? Od teraz można ją czytać na http://all-i-want-magical2.blogspot.com . Serdecznie zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze miałam problem z literówkami, ale to raczej przez to, że za szybko piszę i nie zawsze każda literka się wstuka :D
      Oczywiście, że zajrzę! :)

      Usuń
  3. No no, jeden wątek jeszcze się nie zdążył rązkręcić, a tu pojawia się następny - jeśli uda Ci się to wszystko dobrze połączyć, wyjdzie z tego niesamowita opowieść ;) Podoba mi się pomysł z cytatem na początku każdego rozdziału bo to intrygująca zapowiedź przyszłych wydarzeń, ale mam kilka rad: pJeśli piszesz myśli bohaterki oprócz cudzysłowia używaj kursywy (pismo pochyłe) bo w ten sposob czytelnik nie pomyli ich np. z treścią SMS, której na tabenę nie musisz dawać do dzudzysłowia jeśli jak w tym wypadku jest to dialog miedzy Becky a Gabi - wystarczą zwykle myślniki ;) Tym razem interpunkcji nie brakuje, ale mam wrażenenie, że w pośpiechu kilkakrotnie dałaś przecinki o wyraz bądź dwa za wcześnie :) Czasami masz małe problemy z szykiem zdania i na tym radziłabym się najbardziej skupić bo reszta to efekt zbytniego pośpiechu. Czasami dzieje się tyle, że robi się haos i brakuje opisów. Dlatego kiedy przeskakujesz od Gabi do np. Adama to zrób krótkie wprowadzenie tzn. "Tymczasem zdenerwowany Adam spacerował po korytarzu, czekając na córkę." i potem np. co go tak męczy/o czym myśli i dopiero rozmowa bo inaczej czytelnik ma problem żeby się we wszystkim połapać, a poza tym opowiadanie nabiera płynności ;)
    Z ciekawością przeczytam dalsze losy Gabrielli, a dla Ciebie mam propozycję współpracy. Uważam, że masz duży pisarski potencjał i byłoby mi bardzo miło gdybyś zechciała dołączyć do bloga, na którym zostawiłaś swój komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, ja mam chyba dar przeskakiwania z tematu na temat :D Literówki zdarzają się dosyć często gdyż za szybko piszę (milion pomysłów na minutę) a na mojej klawiaturze od laptopa powoli wysiadają literki a, s i w czyli takie dość często używane :D
      Mówiłaś o moich problemach z szykiem zdania... i tu masz całkowitą rację. To było drugą przyczyną rozpoczęcia pisania opowiadań (na pierwszym miejscu oczywiście wena), bo w szkole mam z tym nie mały problem.
      Jeżeli chodzi o współpracę to tak naprawdę nie wiem. Dziękuję za propozycję, ale niestety będę musiała odmówić. Ostatnio ciężko mi znaleźć czas na jednego bloga, a co będzie przy dwóch. Ale jeśli bardzo Ci na tym zależy, zastanowię się nad sprawą. Idą wakacje, więc może miałabym więcej czasu, ale też nie chcę obiecywać, gdyż zależy od pracy ;)
      A może nawet poprowadzimy własnego, nowego bloga? ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz! ;)