wtorek, 9 czerwca 2015

Prolog


"Niekiedy sami przed sobą, nie jesteśmy w stanie wyznać własnych problemów."


                     Obudziła się. Powoli rozchyliła powieki i spojrzała na biały sufit jej pokoju. Było już jasno, w myślach obliczała, która mogłaby być godzina. Sięgnęła dłonią na szafkę nocną, w celu znalezienia telefonu w steku zużytych chusteczek. Dostała dwie wiadomości, które postanowiła przeczytać później. Szybko rzuciła telefonem o dywan, wyciągnęła miskę, leżącą pod łóżkiem i zwymiotowała. Mdłości towarzyszyły jej każdego ranka, od czasu śmierci mamy. Nic nie mogła z tym zrobić, wiedziała, że to jest na tle nerwowym i za żadne skarby nie chciała iść do lekarza.
Nagle usłyszała kroki ojca zbliżającego się do jej pokoju. Zapukał dwa razy w swój specyficzny sposób.
- Gaba, znowu?- wszedł nie czekając na pozwolenie i popatrzył na nią wymownym spojrzeniem, które mówiło "Tak nie może być, musimy coś z tym zrobić!"
- Nie patrz tak na mnie. Uwierz, też tego nie lubię - zironizowała patrząc przed siebie.
- Przynieść krople? Czy już przeszło?
Gabriella słyszała te pytania codziennie, już miała tego dość, ale próbowała zrozumieć, że ojciec tak bardzo stara się zastąpić matkę.
- Przeszło - skłamała.
Myślała, że zrobi to samo co zawsze, że odwróci się i wyjdzie z pokoju. Pójdzie do kuchni, zrobi jej kanapkę i herbatę, do której potajemnie wleje krople uspokajające, myśląc, że ona ich nie wyczuje. Tym razem, wolałaby właśnie tą opcję niż tą którą jej tata sobie wybrał.
Sięgnął ręką po paczkę chusteczek, wyciągnął ostatnią i chciał wytrzeć usta Gabrielli. Jednak ona odchyliła głowę.
- Tato, nie jestem już dzieckiem - skwitowała szybko.
- Ale jesteś moim dzieckiem i mamy... - pociągnął smutno.
- Przestań mi o tym przypominać! Tak, wiem że mamy już z nami nie...
- Ale ty potrzebujesz matki... - wykrzyczał zanim Gabi dokończyła zdanie.
Zapadła chwila niezręcznej ciszy, którą obydwoje bali się przerwać.
- Tato, mamy nie ma miesiąc, a ty już masz inną kobietę na jej miejsce? - powiedziała ze łzami w oczach.
- Jak mogłaś o tym pomyśleć? Nawet przez minutę o tym nie myślałem! Nigdy, w całymi moim życiu! - wstał z łóżka. Już nie wyglądał na troskliwego tatę tylko na mężczyznę, który został wezwany do walki.
- Tato.. nie to wcale nie tak, przepraszam. Już nie wiem co mówię. - zakryła twarz w dłoniach ze wstydu.
- Wiem, co czujesz, ale przed tobą całe życie... wielu dzieciom umierają rodzice. Damy radę! - złapał ją za ramiona - Prawda?
- Tak. - przytuliła go.
                    Jej ojciec sam w młodości stracił tatę. Nie raz opowiadał o nim, wychwalając go i mówiąc, że nikt nie miał lepszego ojca. Gdy przyszedł list z wojska z kondolencjami, jego matka załamała się i popełniła samobójstwo, zostawiając trójkę dzieci, w tym jego, najmłodszego Adama. Zostali szybko adoptowani, przez młode małżeństwo, które wpoiła im religię chrześcijańską, i tak przez długi czas mieszkali w małej osadzie londyńskiej St. Mawes. Gdy Adam miał 20 lat, postanowił wyprowadzić się i zamieszkać w sercu Anglii, czyli w Londynie. To tam spotkał Paulinę, którą pokochał i poślubił dwa lata później. Paulina była polką, z blond włosami i dużymi brązowymi oczami. Pisał listy o swoim szczęściu do przybranych rodziców, lecz z czasem zaprzestał przez problemy z rozwijającym się interesem. Ostatni raz pisał do nich jakieś pięć lat temu.
                    Mdłości już jej przeszły. Teraz rozpoczęła poszukiwania telefonu, który najwyraźniej wylądował dalej niż na dywanie. W końcu znalazła go za zasłoną, na szczęście był cały. Odczytała wiadomość od Becky, jej przyjaciółki, którą zna od dzieciństwa.
   "Zerwałaś z Alexem?" - po odczytaniu tej wiadomości Gabrielli zadrżało serce.
   "Przecież byś o tym wiedziała! Czemu pytasz?"
Na odpowiedź nie musiała długo czekać. Becky zawsze szybko odpisywała, jeśli chodzi o ważne sprawy.
   "Musimy się spotkać. Park Buckingham."
Gabi szybko zarzuciła na siebie jeansową ramoneskę i wybiegła po schodach, krzycząc po drodze do taty, że będzie za chwilę.
- A śniadanie? - zawołał za nią, ale jej już nie było w domu.
Szła wąską uliczką, po obydwu stronach był posadzone małe, jasnozielone krzywiki. W powietrzu unosił się zapach czekolady, waty cukrowej i spalenizny. Minęła mały kramik, w którym młoda kobieta sprzedawała rogale z czekoladą i zachęcała ją do kupna. Uprzejmie podziękowała i poszła dalej. Widziała już czekającą na nią Becky. Jej kręcone ciemne włosy falowały w powietrzu gdy siedziała na ławce i uśmiechała się do niej.
- Gadaj, o co chodziło z tym esemesem. - powiedziała i usiadła obok niej.
- Teraz nie jestem pewna czy powinnam... - zasmuciła się.
- Mi wszystko możesz powiedzieć - Gabriella bardzo rzadko uśmiechała się od śmierci matki, ale teraz posłała jej na tyle czuły uśmiech na ile potrafiła na tamten czas.
- Chodzi o Alexa. Bo ja... - zawahała się - widziałam go wczoraj w wesołym miasteczku. Był z Eleną.
Gabi wlepiła wzrok w drzewo rosnące naprzeciw niej. Elena była jego byłą dziewczyną.
- Tak? Podobno poszedł wcześniej spać... tak mi napisał w esemesie, który dziś odczytałam.
- Może po prostu nie chciał cię martwić? - próbowała ją pocieszyć, ale na nic.
- Muszę z nim porozmawiać... - powiedziała niepewnym głosem.
- Myślę, że nie będzie konieczności szukania go - kiwnęła głową w lewą stronę.
Obie dziewczyny teraz patrzyły w jeden punkt. Na ulicy, obok pałacu szedł Alex.

~*~

- Nina, jak sądzisz? To będzie dla niej lepsze? - zapytał zmartwiony Adam.
- To chyba najlepsze wyjście, jest początek wakacji, a jej przyda się odpoczynek - stwierdziła.
                Nina była bliską przyjaciółką Pauliny, matki Gabrielli. Po jej śmierci, pomagała Adamowi w domu, oraz zostawała czasem dłużej aby dotrzymać towarzystwo Gabi, gdy jej ojciec był w firmie.
- Już lepiej się czuje? - zmieniła temat.
- Nie, właśnie, że nie. Codziennie wymiotuje, chodzi jak zatruta. A jak tylko słyszy o lekarzu, dostaje świra!
- Dziwisz się? To przecież oni nie zdążyli uratować Pauliny. - na jej twarzy pojawiła się złość.
- To nie ich wina... nie od nich zależy, kto przeżyje a kto nie - odpowiedział.
- Proszę cię, nie rób mi wykładów. Chcę żyć jak wcześniej, a jakoś nie mogę bez niej...
- I komu to mówisz - zrobił dziwną minę, wyrażającą gniew i zaskoczenie.
- Ale myślę, że Gabriella przeżywa to najbardziej z nas wszystkich.
- To pewne, chociaż nie pokazuje tego za bardzo. Ale te nerwy żołądka, mam tego dość.
- Idź z nią do lekarza, to trwa już za długo. A jeżeli to jakaś choroba? Przez tą rozpacz może coś ją złapało...
- Prędzej to ty zjesz znienawidzony przez ciebie szpinak, niż ona zrobi to co jej każe. - zaśmiał się.
- Pff, to zróbmy zawody. - poklepała go po plecach - Dziś wpadam na kolację.

~*~


- Cześć! Co ty tu robisz? - zapytał Alex przytulając ją, lecz Gabi odskoczyła od niego.
- Co to za pytanie? Przecież nie będę siedzieć cały dzień w domu. - powiedziała ironicznie.
- Aaa to trzeba było mi odpisać, byśmy wyszli razem. Cieszę się, że już ci lepiej. - uśmiechnął się i podał rękę. Złapała ją.
- Wczoraj wieczorem byłam się przejść, chciałam cię zabrać ale pisałeś, że poszedłeś spać. - uśmiechnęła się sztucznie.
- Tak? Gdzie byłaś? - zapytał zaciekawiony.
- A przechodziłam obok London Eye. - właśnie tam Becky ich widziała.
- A ja spałem jak dziecko, mama mnie rano dobudzić nie mogła. - zaczął się śmiać.
- A pewnie przez to, że lunatykowałeś! - zatrzymała się i puściła jego dłoń.
- O czym ty mówisz? Przecież nie lunatykuję, kochanie... - pomyślała, że zaczął się domyślać o co może jej chodzić.
- Ale za to nieźle kłamiesz. - skomentowała.
- Gabi... Elena tylko chciała pogadać o swoim związku. To naprawdę nic złego. Nie musisz być zazdrosna.
- Nie prościej było mi to powiedzieć zamiast kłamać, jak to słodko spałeś?
Gabriella ruszyła w przeciwną stronę, nie miała zamiaru słuchać kolejnych kłamstw. A co jeśli oni się spotykają za jej plecami? Już wolałaby wiedzieć najgorszą prawdę. Usłyszała kroki Alexa.
- Przepraszam cię za to. Bałem się, że pomyślisz, że mnie i Elenę coś łączy. Ale to nie prawda - popatrzył na nią szczerymi oczami - Obiecuję ci, że zawsze będę przy tobie. Bez względu na wszystko.
                      Charakter Gabrielli był specyficzny. Jak kochała to do szaleństwa, wybaczała szybko, denerwowała się o grubsze sprawy, w ciągu minuty potrafiłaby kogoś pobić, a zaraz potem przepraszać. Niby nie wyróżniała się niczym spośród innych, ale kto poznał jej osobowość, nie potrafił się od niej uwolnić, dlatego też miała wielu adoratorów i znajomych, ale jedynie jedną przyjaciółkę.
- Dobrze, ale następnym razem mów mi o takich sprawach. - uśmiechnęła się do niego z czułością.
Chwycił ja za rękę i poszli wzdłuż ulicy Buckingham. Miała nadzieję, że nie zostanie więcej razy okłamana.
- Obiecaj mi jedno... żyj teraźniejszością, pogrzeb przeszłość.
- Obiecuję. - Dziwnym sposobem, na jej sercu zrobiło się milej, jakby wszystkie smutki odeszły. Nie chciała zapomnieć o mamie, ale wiedziała, że jej już nie ma, i nie będzie. Przyszłość musi przeżyć sama.


_________________

Cześć :)
Jestem bardzo ciekawa jak spodobał Wam się prolog. Jeśli wystąpiły jakieś literówki, bądź błędy, byłabym wdzięczna gdybyście o tym powiedzieli :)

4 komentarze:

  1. Jej! Nareszcie :P Porównując ten prolog z prologami twoich wcześniejszych opowiadań, stwierdzam, że to opowiadanie musi być najlepsze :P mega mnie zaciekawiłaś i juz nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału :*
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po tym prologu całe opowiadanie zapowiada się ciekawie :) Ogólny zarys historii i głównej bohaterki potrafi zaciekawić i mam nadzieje, że w ciekawy sposób ewoluuje w rozdziałach. Nie obyło się bez błędów, ale nie masz co się tym bardzo przejmować bo zdarzają się każdemu pisarzowi ;) Mnie najbardziej rzuciły się w oczy braki interpunkcji i nie do końca dobrze użyte wyrażenia idiomatyczne np.: "(...) w steku zużytych chusteczek." - nie ma po prostu czegoś takiego, jest "stek bzdur", czyli ogrom bredni, ale nie bardzo można używać owego "steku" w innych wyrażeniach... No i mówiąc szczerze, brakuje mi trochę opisów, a zarazem płynności w pisaniu, bo czasem mam wrażenie, że przeskakujesz z tematu na temat i robi się mały chaos. Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale w komentarzu na blogu pisałaś, że chcesz szczerej opinii. Nie jestem nieomylna i sama też popełniam błędy, dlatego od razu mówię, że to co piszę to moje subiektywne odczucia i ktoś może mieć inne zdanie. Jeśli chcesz z przyjemnością przeczytam resztę twoich prac i napiszę w komentarzach co myślę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz! ;)